Diamentowe szkoły!

Małgorzata Rękoś, nauczycielka matematyki, dojeżdża do pracy z Kościana od 16 lat. Alicja Gizelska, także pani matematyk- z Lusowa- prawie od dekady. Ta "praca"- to Zespół Szkół Komunikacji w Poznaniu i żadna z tych pań nie zamieniłaby jej na inną. Dlaczego? Uczę mojego przedmiotu najlepiej, jak umiem, chociaż bez poezji- mówi pani Alicja. W końcu to matematyka. Ja ją kocham, a tutaj uczniowie tak cudownie ją chłoną. Ta szkoła ma poziom, atmosferę, gorące, żywe serce... Ja powiem prościej- uśmiecha się pani Małgosia. Uwielbiam uczniów i przygotowuję ich do matury najlepiej, jak umiem. A oni to doceniają. Dlatego dobrze się tutaj pracuje.

Jestem bardzo dumny z tego, że to właśnie nasza, poznańska szkoła wybrana została tą najlepszą spośród wielu, bardzo dobrych przecież placówek z całego województwa- mówi Przemysław Foligowski, dyrektor Wydziału Oświaty. Choć nie powiem, że jestem zdziwiony. Od lat bowiem czynimy wszelkie starania, by oświata w Poznaniu była na jak najwyższym poziomie. Ta nagroda- ale też pozostałe wyróżnienia dla szkół i nauczycieli- to po prostu ukoronowanie naszych starań.

Diamentowe szkoły - grafika artykułu
Diamentowe szkoły

No i właśnie Zespół Szkół Komunikacji został głównym zwycięzcą w tegrocznej edycji konkursu Samorządu Województwa Wielkopolskiego o tytuł "Wielkopolska Szkoła Roku", którego uroczyste podsumowanie odbyło się 25 września w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Czterdzieści nagród i wyróżnień wręczyła laureatom pani Marzenna Wodzińska, Członek Zarządu Województwa Wielkopolskiego. Wybrano tych nauczycieli- i szkoły- które wyróżniają się innowacyjnością, wysoką jakością nauczania, współpracą ze środowiskiem lokalnym, jak również kształtowaniem wśród uczniów postaw patriotycznych i obywatelskich.

Tytuł Wielkopolskiej Szkoły Roku dodaje nam splendoru i prestiżu, ale my wciąż pamiętamy, że dla nas, podobnie, jak dla naszego patrona, głównym hasłem jest praca u podstaw- mówi Ryszard Pyssa, dyrektor ZSK. Patronem tym jest Hipolit Cegielski, o którego zresztą ciężko walczyliśmy w połowie lat osiemdziesiątych, bo ówczesne władze nie chciały się zgodzić na to, by patronem poważnej placówki był ktoś, kto niczego dla komuny nie dokonał. Ja byłem wtedy nauczycielem, ale jestem też absolwentem tej szkoły. Dziś- jej dyrektorem, dumnym z nas wszystkich: nauczycieli, uczniów, pracowników...

Agnieszka Brych, wicedyrektor ZSK, również jest jego absolwentką. Cały nasz zespół dowodzący- dyrektor i troje wicedyrektorów ukończyło tę placówkę- mówi pani Agnieszka. Byłam też tutaj polonistka i myślę, że to jest właściwa ścieżka kariery, ponieważ ja znam tę szkołę naprawdę od podszewki. Mój mąż również jest jej absolwentem. Czy cieszy mnie ta świeżo zdobyta statuetka z diamentem? Pewnie, że tak. To taka wisienka na torcie naszych wieloletnich starań o to, by ZSK był miejscem przyjaznym, komfortowym, ale wymagającym od uczniów zaangażowania i właściwego stosunku do nauki. Choć muszę powiedzieć, że młodzież, która do nas przychodzi zwykle wie już, co chce robić w życiu. I rozumie, że trzeba się do tego przygotowac. Ich nauka nie męczy, nie denerwuje. Oni wręcz wymagają coraz więcej i więcej od swoich nauczycieli. A na dodatek "bawią się " nie tylko informatyką czy elektroniką. 

Bo tak: w szkole działa Poznańska Scena Młodych, która skupia tych, którym "pasuje" śpiewać czy też grać przed szeroką publicznością. Jest też prężnie działający wolontariat, mnóstwo zajęć dodatkowych, kół zaintersowań. Są cykliczne wydarzenia, takie, jak na przykład jesienne "Spotkanie z...". To zależy- czasem z polskim królem, czasem pisarzem, czasem politykiem. W tym roku będzie Herberiada- czyli spotkanie z poezją Zbigniewa Herberta. Są coroczne listy, pisane przez uczniów nocnym maratonem do Amnesty International. Jest opieka na obeliskiem ku czci ofiar komunistycznego reżimu. Są spotkania z kombatantami, projekty edukacyjne, ot, choćby jeszcze dziś wieczorem przyjeżdżają do ZSK uczniowe z zaprzyjaźnionej Odessy i będą razem z naszymi uczniami prawie tydzień zgłębiać historię polskiego kolejnictwa i nie tylko... 

Moje marzenie?- zastanawia się Ryszard Pyssa. Utrzymać się na tym poziomie, na którym jesteśmy. To nie będzie łatwe, bo my, podobnie, jak Cegielski, pracujemy wytrwale i mrówczo od podstaw, a w związku z tym niedawno otworzyliśmy klasy kolejowe. Wracamy do macierzy, bo od początku była to szkoła "kolejowa", choć widzimy, że o narybek do tych klas będziemy musieli ostro powalczyć. Ale jest o co- praca i to bardzo dobrze płatna-w tych zawodach, które my oferujemy, jest pewna nie na sto, tylko na tysiąc procent...A my, podobnie, jak pan Hipolit, nie poddajemy się łatwo. Więc marzenie jest, praca, by się spełniło, jest, zaszczytny tytuł jest...No, a dalej, to już niech tylko trzyma pani kciuki...