"Euro Move Week"- ferie w prezencie od miasta..
Podczas całego tygodnia udaje nam się zbratać tych wolontariuszy z dziećmi, które chłoną wiedzę "sprzedaną" przez quizy i konkursy o innych krajach- mówi Rafał Kocik, kierownik półkolonii, informatyk i szef od BHP w jednym. Stawiamy też na wzmacnianie dobrych stron dzieciaków- mamy konkurs pod hasłem "Mam talent" i tu każde dziecko pokazuje nam to, co umie i lubi robić najlepiej. Ćwiczyliśmy przez cztery dni piosenki, układy taneczne czy gimnastyczne, żeby pokazać, co nam się udaje. Mieliśmy też gościa: Bartosza Zawadzkiego, który brał udział w programie "Voice of Poland" i pokazywał nam ten program od kulis. On jest trenerem piłki nożnej, a to, że ma talent do spiewania odkrył przypadkiem, ale opowiadał naszym dzieciom, o tym, że warto znaleźć swoją pasję i ją rozwijac, bo to czasem naprawdę przynosi wymierne efekty. Do tego dochodzą zajęcia sportowe, także o charakterze samoobrony, bo wielu naszych półkolonistów to dzieci z rodzin wskazanych przez MOPR, a więc także zagrożonych przemocą i chcemy, żeby po tym "Move Tygodniu" znały choć kilka prostych sztuczek judo czy Aikido, które pozwolą im się obronić w sytuacji zagrożenia.
Ventislav, który przyjechał do Poznania z Bułgarii w ramach programu Erasmus+ i spędza czas na pracy z dziećmi jest zachwycony naszą otwartością, poczuciem humoru, życzliwością. Pracowałem z dorosłymi w jednej z korporacji i wszyscy byli tam tak śmiertelnie poważni-mówi. Praca z dziećmi daje oddech, spontaniczność, radość. Tutaj, z poznańskimi dzieciakami, śpiewamy, rysujemy, ćwiczymy Zumbę i brazylijskie jiu-jitsu i jest świetnie. Co mi to daje? Relaks, fajnie spędzony czas.
Byron z Hiszpanii uczy dzieci flamenco, Michał Kowalonek, wokalista "Myslovitz" nagrywa z nimi płytę i ich własną piosenkę ("Czy mam prawo płakać ze szczęścia?"), a Patrycja jako wolontariusz ćwiczy z nimi Zumbę. Jestem uczennicą XXIX LO i tam także prowadzę zajęcia dla dziewczyn w gratisie. Po co? Bo lubię, bo jest miło być z ludźmi, bo kocham Zumbę, bo gdyby nie wolontariat, to siedziałabym na kanapie i wzdychała z nudów. A dzieci? Te "nasze", głównie z Wildy i Łazarza, są przekochane. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś na kogoś warknął, nie chciał pomóc czy miał focha. Spędzamy ze sobą dużo czasu, bo półkolonie trwają aż do 21, jeśli ktoś chce, i widzę, że rodzi się między nami więź. Fajnie, że miasto daje pieniądze na takie rzeczy.
Też się cieszę- uśmiecha się Nadia. Jestem pierwszy raz na takich półkoloniach, gdzie czekam na wszystkie, ale to wszystkie zajęcia! I mam nadzieję, że wrócę tu za rok.