"Deklaracja Wrocławska". Zero tolerancji dla nietolerancji

Prezydenci Wrocławia, Poznania, Krakowa i Gdańska debatowali w stolicy Dolnego Śląska o problemie nietolerancji i jej przejawach w polskich miastach. Efektem debaty było podpisanie "Deklaracji Wrocławskiej" - dokumentu, w którym samorządowcy zobowiązali się do współpracy na rzecz otwartości i dialogu międzykulturowego.

UM Poznań - grafika artykułu
UM Poznań

Punktem wyjścia do dyskusji była odpowiedź na pytanie, czy w polskich miastach występuje problem braku tolerancji czy rasizmu. I niestety, w każdym przypadku odpowiedź na to pytanie musiała być twierdząca.

- Mówienie, że problemu nie ma, to nie jest rozwiązanie - mówił prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak - Trzy pobicia o podłożu rasistowskim, plus propozycja jednego z poznańskich radnych, by ulicę prowadzącą do spalarni nazwać Oświęcimską, to już jest problem. W Poznaniu mówimy to otwarcie. To ryzykowne wizerunkowo, ale to lepsza strategia niż wypieranie.

Przejawy nietolerancji są różne. W Krakowie jest problem obraźliwych napisów na murach. Wiceprezydent miasta, Katarzyna Król, mówiła też o rosnącej niechęci wobec Ukraińców. Z kolei Paweł Adamowicz wskazał na incydenty, w tym próbę podpalenia meczetu, przeciwko gdańskim muzułmanom. We Wrocławiu największym echem odbiło się spalenie kukły Żyda na rynku.

- Czasem należy okazać zero tolerancji. W tym paradoksie tkwi rozwiązanie tego problemu - mówił prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz -  Takie naganne zachowania powinny się spotykać z jednoznaczną ostrą reakcją ze strony władz. Niestety tak nie jest. Osoba, która podpaliła kukłę, nadal występuje publicznie. Czas, by prokuratura się tym ostrzej zajęła.

- Są pewne zmiany w podejściu do takich incydentów, ale wciąż dużo przed nami. Nie możemy ciągle mówić o niskiej szkodliwości czynu, bo złe rzeczy zaczynają się zawsze od drobiazgów. Najpierw są nienawistne napisy, potem bicie, a na końcu zabijanie - przekonywał Jacek Jaśkowiak - Zgadzam się, że reakcja na ksenofobiczne zachowania powinna być ostra, ale to nie zawsze jest proste. Np. rozwiązanie demonstracji, na której pojawiają się rasistowskie hasła, spowoduje tylko eskalacje agresji.

Jak zatem reagować na przejawy ksenofobii i nietolerancji? Przede wszystkim trzeba ludzi edukować. Prezydenci miast - jak podkreślił Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska - jako lokalni liderzy powinni być dla innych przykładem.

- To nasz obowiązek i rodzaj manifestacji. Jeśli pojawiają się jakieś napisy, na przykład na cmentarzu, prezydent powinien się osobiście pofatygować, by te napisy zamazać. Wesprzeć finansowo imama, gdy ktoś spali mu sklep. Trzeba zaangażować się fizycznie - przekonywał - W Gdańsku mamy też cykl spotkań na temat tolerancji, tego co zrobić, by obcokrajowcy się asymilowali.
Jacek Jaśkowiak zauważył, że takie spotkania są niewątpliwie potrzebne, ale nie zawsze trafiają na właściwy grunt. 

- My staramy się pokazać, że obcokrajowcy Poznań wzbogacają, przynoszą miastu korzyść. Że lekarze z Syrii to świetni fachowcy, a w restauracjach prowadzonych przez obcokrajowców spróbujemy pysznych potraw - mówił Jacek Jaśkowiak - Ze stereotypami trzeba walczyć, ale nie do wszystkich argumenty słowne trafiają. Dlatego chcemy też zachęcać do wspólnej aktywności sportowej, np. w klubach bokserskich czy judo. Po pierwsze wyładują tam agresję, a po drugie będą mieli okazję się poznać.

Mieszkający od ponad 30 lat we Wrocławiu Syryjczyk, socjolog Zyad Abou Saleh przyznał, że z jego rozmów i spotkać - a odbył ich wiele - wynika, że Polacy mają przede wszystkim problem z obcością.

- Boimy się tego, co obce. Jednak obawy i problemy znikają niekiedy już w momencie pierwszego kontaktu z osobami innych nacji - mówił Zyad Abou Saleh - Trzeba dostarczyć społeczeństwu tę wiedzę i to jest państwa zadanie. 

Do tego m.in. zobowiązuje prezydentów podpisana na zakończenie debaty deklaracja współpracy na rzecz otwartości i walki z nietolerancją. W dokumencie nazwanym "Deklarację Wrocławską" prezydenci sprzeciwili się jednoznacznie aktom przemocy, zapowiadając podjęcie działań w celu zbudowania w rządzonych przez nich miastach życzliwej interakcji różnych kultur i poglądów. (cały tekst)

Joanna Żabierek/biuro prasowe