Czerwiec '56 - przemówienie prezydenta Poznania

28 czerwca, w sobotę, poznaniacy i poznanianki obchodzą 69. rocznicę Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 r. Uroczystość na placu Adama Mickiewicza, gdzie zgromadzonych uczestników wydarzenia przywitał Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, była kulminacją obchodów.

Na zdjęciu prezydent Poznania przy mównicy, w tle pomnik Czerwca 56 - grafika artykułu
Główne uroczystości miały miejsce na placu Adama Mickiewicza

Serdecznie witając wszystkich obecnych na rocznicy wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, szczególnie nisko chylę czoło przed uczestnikami i rodzinami uczestników tamtych dni - mówił Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. -  To, że są Państwo z nami, dodaje tej uroczystości ludzkiego znaczenia.

Pamięć jest bowiem nie tylko zawodna, ale bywa też bezduszna. Czcimy wielkie chwile przeszłości, tryumfy, porażki, dramaty, często zapominając, że ich radosna lub smutna wielkość jest dziełem konkretnych ludzi, którzy za swoje czyny płacili wysoką cenę. W czerwcu 1956 roku kilkadziesiąt osób poległo, jeszcze więcej straciło zdrowie, tysiące ludzi rozstało się z elementarnym poczuciem bezpieczeństwa. Trudno zliczyć tych, którzy wówczas przeżyli najwznioślejsze i zarazem najczarniejsze godziny swego życia. Spróbujmy wyobrazić sobie tamten czas. Po jednej stronie tłum robotnic i robotników, zrozpaczonych i zbuntowanych z powodu nędzy i ucisku, odważnych, lecz bezbronnych. Po drugiej stronie milicja, wojsko, cały zbrojny organizm totalitarnego państwa. Po jednej stronie głębokie poczucie sprawiedliwości, w której imię ludzie opuścili fabryki, szkoły i urzędy, po drugiej stronie siła, mająca bronić obcej społeczeństwu ideologii i narzuconej władzy.

Jakie szanse mieli robotnicy w starciu z państwem proletariatu, wyposażonym w karabiny i czołgi, mającym do dyspozycji potężny aparat wszechobecnej propagandy? Nie mieli szans, mogli tylko umrzeć, dać się poranić, utracić pracę, dostać wilczy bilet, a wszystko to w otoczce kłamstw oraz strachu i niechęci, nad których wznieceniem trudziły się ówczesne media. Ceną za odwagę była śmierć, a w lepszym wypadku - samotność, poniżenie, lęk o przyszłość swoją i swoich rodzin. A jednak się nie cofnęli. Być może się wahali, może bali, lecz poszli.

Dzisiaj nazywamy ich bohaterami. Chociaż zasługują na ten tytuł, to warto pamiętać, że wtedy, w Czerwcu, mieli imiona, Roman, Wojciech, Józek, Maryla, Bożena, Zosia, mieli swą młodość bujną, marzenia, plany i ulubione zajęcia. Byli młodzi, starsi, już leciwi. Byli jak my.

Aby uczciwie stwierdzić, czym dla nas jest ich odwaga i ofiara, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy my jesteśmy jak oni. Czy w razie wyższej społecznej potrzeby, kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo, gdy sprawiedliwość doznaje uszczerbku, gdy kłamstwo waży więcej niż prawda, a głupota obejmuje władzę nad rozsądkiem, czy w takich przypadkach stać nas na determinację podobną do tej, którą wykazali się bohaterowie Czerwca?

Nie wolno mi mówić za innych, gdyż odpowiedź należy do każdego z nas z osobna. Mimo to wolno mi powiedzieć: jestem dumny z Poznania! Jestem dumny z miasta, które - mądrością swych mieszkanek i mieszkańców - od lat stawia opór fali populizmu, ksenofobii, nienawiści do europejskich wartości, takich, jak wolność, równość, rozum i rozwój. My, poznanianki i poznaniacy, nie chcemy, aby nas zepchnięto z drogi, której celem jest pokój, postęp, przyszłość. Bo naszym patriotyzmem jest pracowitość, otwartość na świat, tradycja budowania i sukcesu, a nie tradycja burzenia i klęski, etyka walki o sprawy najważniejsze.

Mocno wierzę, że cząstka tego, kim jesteśmy dzisiaj jest zasługą kobiet i mężczyzn, którzy niespełna 70 lat temu powiedzieli złu ówczesnego świata stanowcze - NIE. W radykalny sposób sprzeciwili się kierunkowi, który nadała Polsce komunistyczna władza. Zażądali demokracji, której nie mieli. Tym samym zostawili nam przesłanie: brońcie demokracji, dopóki ją jeszcze macie. Brońcie wartości, które były naszym marzeniem, za które musieliśmy umierać.

Cześć ich pamięci!

Dowiedz się więcej na temat