Brawa dla łazarskich przedszkoli!

"Zatapianie" w języku- to coś, co najbardziej ujęło Klaudię Sobecką-Szcześniak podczas realizacji programu Erasmus plus- Mobilność edukacyjna. Jesteśmy jedynym przedszkolem w Poznaniu, które zaangażowało się  w tego typu działanie- mówi pani Klaudia, dyrektor Przedszkola nr 51. Napisaliśmy wniosek, który znalazł się na piątym miejscu na 695 złożonych z całej Polski i muszę powiedzieć, że dumna jestem z tego, w jaki sposób udało nam się cały projekt przeprowadzić.      

Łazarskie przedszkola - grafika artykułu
Łazarskie przedszkola

A cóż to za mobilność edukacyjna? POtóż Przedszkole nr 51 wybrało sobie podobnie usytuowaną- bo w kamienicy, bo w środku miasta- placówkę we Włoszech o słodkiej nazwie "La Maisonnette". To przedszkole, założone przez  Teresę Genevę, której mąż, z racji swojej pracy bardzo dużo podróżował, a ona w związku z tym borykała się z problemami językoymi swoich dzieci, które co chwila zmieniały miejsce, a właściwie kraj zamieszkania. Zauważyła wtedy, że małe dzieci w sposób naturalny, przez pracę, zabawę, interakcje uczą się szybciej języka obcego, niż gdyby robiły to podczas lekcji. Toteż w przedszkolu "La Maisonnette" dzieci śpiewają, liczą, mówią wierszyki i zadają pytania paniom aż  w trzech językach. Przedszkolaki z Łazarza chętnie to podpatrzyły i same stają się światowo wielojęzyczne.

Do Włoch podróżowała cała kadra Przedszkola nr 51. Także pomoce przedszkolne i pani intendentka. Chodziło o to, by cały zespół nie tylko poczuł się doceniony, ale też miał szansę uszczknąć jak najwięcej ze swojej działki. Anna Pierzynowska tak wspomina swój wyjazd: fajne było nie tylko to, że podpatrywałyśmy, jakimi metodami pracuje się w tamtym przedszkolu, ale też to, że my również coś wniosłyśmy z naszej polskiej, poznańskiej kultury do "La Maisonnette". Robiłyśmy warsztaty pod hasłem "Piękna nasza Polska cała", opowiadałyśmy o koziołkach na łazarskich uliczkach, a po powrocie zorganizowaliśmy dzieciom bal w stylu włoskim. Nasza Ulka na przykład przebrała się za spaghetti, ktoś inny- za włoską flagę...

Lidia Kołodziejska w "la Maisonnette" nigdy nie była, ale za to to ona zrealizowała projekt "Koziołek na łazarskich uliczkach". Włączyliśmy się w akcję, której celem jest szerzenie czytelnictwa nie tylko wśród dzieci, ale i ich rodziców- opowiada pani Lidia, dyrektor Przedszkola nr 48. Połączyliśmy przy tym projekcie wiele przyjemności z wieloma zadaniami edukacyjnymi. Przede wszystkim wyszliśmy z dziećmi  "na dzielnicę"- spacerowaliśmy po Łazarzu z maskotką- koziołkiem, którą to maskotkę dzieci samodzielnie karmiły i ubierały. W projekcie wzięło udział 7 przedszkoli, każde miało  koziołka po dwa tygodnie i w tym czasie dzieci nie tylko spacerowały, ale i czytały, śpiewały, rysowały, pisały- o wspomnieniach babci z Łazarza, o tym, co je na Łazarzu zauroczyło czy też o tym, czego się dowiedziały od pani Marii Łazarz z Rady Osiedla.

To dzieci stowrzyły- wspólnie z rodzicami, dziadkami, sąsiadami śliczną księgę "Koziołek na łazarskich uliczkach". One ilustrowały łazarskie opowieści, na przykład taką: mam na imię Ida. Moje pierwsze wspomnienie- mam 3 latka. Jest rok1991. Mama prowadzi mnie ulicą. Opowiada, kim był Paweł Finder.Tłumaczy, kto to jest działacz komunistyczny. Czemu taki Paweł ma swoją ulicę?- pytam. I czy ja też będę miała? Idziemy na zajęcia do "KręgU"- Domu Kultury. Dlaczego "kultura" ma swój własny dom ?-pytam dalej. Myślę o Arenie. To taki park. (:) Tatuś mówił, że bardzo chce iść do Areny na koncert Deep Purple. To taki zespół. Śpiewają rocka. Nie są sportowcami. Wokół Areny same krzaki i chaszcze. Czasami strasznie tędy chodzić. Zwłaszcza wieczorem...

Za to dziś, w  roku 2018 przynajmniej w dzień- bardzo miło jest chodzić po Łazarzu. I uśmiechać się na widok łazarskich przedszkolaków, nauczycieli, dyrektorów i panie intendentki- obojętnie czy niosą ze sobą maskotkę- koziołka, czy też nie...

Załączniki