Lekcje akceptacji: rozumiemy autyzm.

Olga Wróblewska  jest szczupłą brunetką z ogniem w oczach, ale przede wszystkim jest mamą Alexa. Jest też bardzo energiczną i upartą kobietą, która osobiście musiała zgłębić wszystkie tajniki autyzmu, dotknąć każdej teorii na temat Spektrum Autyzmu, wsadzić palec w każdą metodę pracy z autystycznymi dziećmi. Bo Alex jest normalny, ale trochę inny, a odkąd Olga to wie, zmienił jej się cały świat.

Alex nie mówił do drugiego roku życia- wspomina Olga. Lekarze, w tym mój tata uspokajali: to przecież  chłopiec. Oni później zaczynają z gadaniem od dziewczynek. Olga czuła instynktownie, że coś jest z synkiem nie tak, ale nie wiedziała, co. Niby się przytulał, nawet zaczął gaworzyć, ale nie rozwijał się, jak inne dzieci. Na przykład- zabawki. Zamiast bawić się nimi, Alex wolał godzinami trzaskać jakimiś drzwiczkami od szafki. Na przykład- kontakt wzrokowy. Alex go nie łapał. Wreszcie w poradni "Profuturo" powiedzieli jasno i wyraźnie: Spektrum Autyzmu I zaczęli z chłopcem terapię.

Dziś Alex ma cztery lata, codziennie pięć godzin spędza w przedszkolu "Miś" i Olga wie, że synek będzie się rozwijać, bo jest pod czujną opieka profesjonalistów i jej, kochającej, dbającej o dziecko mamy. Ale co z resztą świata? Co z ludźmi, którzy nie wiedzą o autyzmie prawie nic? To dla nich Fundacja Na Niebiesko, w której działa Olga, postanowiła przygotować "Lekcję akceptacji", z którą po raz drugi rusza do poznańskich szkół.

olga - grafika artykułu
Olga

Inspiracją były dla mnie panie z "Misia"- wspomina Olga. Pamiętam, że w trakcie tygodnia autyzmu odwiedzaliśmy sąsiednią szkołę z prelekcją.Ja wtedy zapytałam: a dlaczego niesiemy posłanie tylko tutaj, przy Łozowej, gdzie mieści się jedno z "Misiowych" przedszkoli? Może warto sprawą zainteresować inne szkoły? Tak powstała Fundacja Na Niebiesko, w którą zaangażowały się między innymi Katarzyna Wiśniewska i Agnieszka Gapińska, neurologopeda. Była zima 2014 roku- wspomina Olga. Szukałyśmy sponsorów na pomoce naukowe, żeby ruszyć z "Lekcją akceptacji" do szkół. Znalazłyśmy pomoc w firmie IT-elligence z Tarnowa Podgórnego. To firma informatyczna, a tego rodzaju firmy chętnie wspierają osoby z autyzmem- bo ponoć nie ma lepszych pracowników w branży komputerowej niż autyści właśnie. I tak w marcu 2015 roku wystartowały nasze niebieskie "Lekcje". Wybrałyśmy gimnazja i licea. Na czym polega nasza "Lekcja akceptacji?" Najpierw pytamy młodych ludzi, z czym kojarzy im się autyzm. Co o nim wiedzą? Okazuje się, że niewiele. Wtedy robimy prelekcję i doświadczenia, które mają pokazać dzieciakom, jak to jest żyć z autyzmem. Jak taka osoba czuje  i że na to, jak czuje, nie ma przecież  wpływu. Na przykład nadwrażliwość na dźwięki. Puszczamy głośne gwizdy, szumy, uczniowie zatykają uszy, łapią się za głowy. A dziecko autystyczne bardzo często tak właśnie reaguje nawet na bardzo delikatne odgłosy szeleszczących kartek. Kiedy nie jest w stanie unieść nadmiaru wrażeń, także dźwiękowych "bomb", zaczyna się przed nimi bronić. Na przykład uderza głową w stół. To samo jest  z dotykiem. Dzieci zakładają grube rękawice i próbują tak ograniczone nawlekać koraliki.Ciężko? Ciężko. Często dzieci z autyzmem nie mówią, bo nawet własny język odczuwają w ten sposób- jako dużą, nieforemną kluchę w buzi. Albo wzrok- w czasie "Lekcji akceptacji" dajemy uczniom okulary, posmarowane wazeliną i pokazujemy, tak właśnie moze widziec dziecko ze spektrum autyzmu. Na przykład przedmioty nieostre z zewnątrz, wyraźne w środku. Nie ma na to wpływu. Musi z tym żyć. A my musimy żyć z nim.

"Lekcje akceptacji" podobały się na tyle, że teraz, w październiku, rusza druga ich tura. Fajnie były odebrane w II Liceum Ogólnokształcącym, a także w Gimnazjum nr 50, gdzie pani psycholog poprosiła o dodatkowe zajęcia dla kadry, bo w szkole jest przecież takie dziecko...Ale najlepsza Lekcja akceptacji" miała miejsce w Gimnazjum nr 29 na Krzesinach, w klasie "odrzutowców", jak się nieformalnie mówi o dziesiątce uczniów niesfornych i nieokiełznanych do tego stopnia, że ich wychowawcą odważył się być jedynie szkolny psycholog. To dzieci z rodzin z problemami i one same też problemy mają. Ale trzeba przyznać, że problemy innych rozumieją, jak mało kto. Są solidarne w biedzie i nie ma mowy, żeby skrzywdziły dziecko niepełnosprawne, jeśli już zrozumieją, gdzie jest raz- mówi Olga Wróblewska.

"Lekcje akceptacji"- to lekcje bezpłatne. Fundacja robi je za darmo i szkoły za darmo je otrzymują. Chętne szkoły mogą zgłaszać się do Fundacji Na Niebiesko. Olga wie, że takie spotkania z młodzieżą, z nauczycielami mają głęboki sens. Myślę, że wszystkim ludziom trzeba głośno mówić, czym jest autyzm. Zrozumieć- to połowa drogi do: akceptować. Pamiętam, jak mój synek zbierał kamyki na terenie posesji pewnego pana. Chyba go to zezłościło, bo wyszedł z domu i coś tam burknął. Ja mu na odpowiedziałam, że naprawdę wolałabym być teraz z Alexem na placu zabaw, ale jest on niepełnosprawny i plac zabaw go nie interesuje. Interesują go kamyki, taki już jest. Ja je potem poukładam na trawniku i będzie okej. Pan pomilczał, pomilczał, a potem się uśmiechnął. Niech sobie zbiera, co mi tam- powiedział. Serce mi wtedy zmiękło. Bo do ludzi trzeba mówić. Po prostu. Ludzie nie są źli. Tylko nie rozumieją.