Lekcje akceptacji: rozumiemy autyzm.
Inspiracją były dla mnie panie z "Misia"- wspomina Olga. Pamiętam, że w trakcie tygodnia autyzmu odwiedzaliśmy sąsiednią szkołę z prelekcją.Ja wtedy zapytałam: a dlaczego niesiemy posłanie tylko tutaj, przy Łozowej, gdzie mieści się jedno z "Misiowych" przedszkoli? Może warto sprawą zainteresować inne szkoły? Tak powstała Fundacja Na Niebiesko, w którą zaangażowały się między innymi Katarzyna Wiśniewska i Agnieszka Gapińska, neurologopeda. Była zima 2014 roku- wspomina Olga. Szukałyśmy sponsorów na pomoce naukowe, żeby ruszyć z "Lekcją akceptacji" do szkół. Znalazłyśmy pomoc w firmie IT-elligence z Tarnowa Podgórnego. To firma informatyczna, a tego rodzaju firmy chętnie wspierają osoby z autyzmem- bo ponoć nie ma lepszych pracowników w branży komputerowej niż autyści właśnie. I tak w marcu 2015 roku wystartowały nasze niebieskie "Lekcje". Wybrałyśmy gimnazja i licea. Na czym polega nasza "Lekcja akceptacji?" Najpierw pytamy młodych ludzi, z czym kojarzy im się autyzm. Co o nim wiedzą? Okazuje się, że niewiele. Wtedy robimy prelekcję i doświadczenia, które mają pokazać dzieciakom, jak to jest żyć z autyzmem. Jak taka osoba czuje i że na to, jak czuje, nie ma przecież wpływu. Na przykład nadwrażliwość na dźwięki. Puszczamy głośne gwizdy, szumy, uczniowie zatykają uszy, łapią się za głowy. A dziecko autystyczne bardzo często tak właśnie reaguje nawet na bardzo delikatne odgłosy szeleszczących kartek. Kiedy nie jest w stanie unieść nadmiaru wrażeń, także dźwiękowych "bomb", zaczyna się przed nimi bronić. Na przykład uderza głową w stół. To samo jest z dotykiem. Dzieci zakładają grube rękawice i próbują tak ograniczone nawlekać koraliki.Ciężko? Ciężko. Często dzieci z autyzmem nie mówią, bo nawet własny język odczuwają w ten sposób- jako dużą, nieforemną kluchę w buzi. Albo wzrok- w czasie "Lekcji akceptacji" dajemy uczniom okulary, posmarowane wazeliną i pokazujemy, tak właśnie moze widziec dziecko ze spektrum autyzmu. Na przykład przedmioty nieostre z zewnątrz, wyraźne w środku. Nie ma na to wpływu. Musi z tym żyć. A my musimy żyć z nim.
"Lekcje akceptacji" podobały się na tyle, że teraz, w październiku, rusza druga ich tura. Fajnie były odebrane w II Liceum Ogólnokształcącym, a także w Gimnazjum nr 50, gdzie pani psycholog poprosiła o dodatkowe zajęcia dla kadry, bo w szkole jest przecież takie dziecko...Ale najlepsza Lekcja akceptacji" miała miejsce w Gimnazjum nr 29 na Krzesinach, w klasie "odrzutowców", jak się nieformalnie mówi o dziesiątce uczniów niesfornych i nieokiełznanych do tego stopnia, że ich wychowawcą odważył się być jedynie szkolny psycholog. To dzieci z rodzin z problemami i one same też problemy mają. Ale trzeba przyznać, że problemy innych rozumieją, jak mało kto. Są solidarne w biedzie i nie ma mowy, żeby skrzywdziły dziecko niepełnosprawne, jeśli już zrozumieją, gdzie jest raz- mówi Olga Wróblewska.
"Lekcje akceptacji"- to lekcje bezpłatne. Fundacja robi je za darmo i szkoły za darmo je otrzymują. Chętne szkoły mogą zgłaszać się do Fundacji Na Niebiesko. Olga wie, że takie spotkania z młodzieżą, z nauczycielami mają głęboki sens. Myślę, że wszystkim ludziom trzeba głośno mówić, czym jest autyzm. Zrozumieć- to połowa drogi do: akceptować. Pamiętam, jak mój synek zbierał kamyki na terenie posesji pewnego pana. Chyba go to zezłościło, bo wyszedł z domu i coś tam burknął. Ja mu na odpowiedziałam, że naprawdę wolałabym być teraz z Alexem na placu zabaw, ale jest on niepełnosprawny i plac zabaw go nie interesuje. Interesują go kamyki, taki już jest. Ja je potem poukładam na trawniku i będzie okej. Pan pomilczał, pomilczał, a potem się uśmiechnął. Niech sobie zbiera, co mi tam- powiedział. Serce mi wtedy zmiękło. Bo do ludzi trzeba mówić. Po prostu. Ludzie nie są źli. Tylko nie rozumieją.
Zobacz również
Szkolenie dla małych inżynierów budowy
Konkursy na stanowiska dyrektorów
Ogród deszczowy dla szkoły