Ruszyła akcja "Szacun dla zawodowców" 2016. Poseł Szymon Ziółkowski: ja też jestem po zawodówce...

Właśnie ruszyła druga edycja akcji "Szacun dla zawodowców"- akcji promującej szkolnictwo zawodowe. W Poznaniu  mamy 22 takie szkoły i można się w nich wyuczyć 62 profesji. Czy warto? Zdaniem wielu absolwentów zawodówek- jak najbardziej. Jednym z takich absolwentów, którzy nie żałują swej decyzji, jest Szymon Ziółkowski.

Przyznam szczerze, że Zespół Szkół Zawodowych nr 1 był dla mnie szkołą drugiego wyboru- uśmiecha się Szymon Ziółkowski, poseł, sportowiec, młociarz, mistrz olimpijski, dwukrotny mistrz świata i uczestnik pięciu Igrzysk Olmipijskich. Tak naprawdę startowałem do Liceum Ogólnokształcącego nr 12, ale nie zdałem. Na egzaminie z języka polskiego zrobiłem sześć błędów ortograficznych, o matematyce nie wspomnę. Ale potem, kiedy zacząłem naukę w liceum zawodowym na ulicy Floriana, okazało się, że to tam powinienem był zdawać egzaminy od początku. 

Szymon Ziółkowski - grafika artykułu
Szymon Ziółkowski

Szkoła była świetna- wspomina poseł Ziółkowski- języka polskiego- zresztą też świetnie- uczyła mnie dzisiejsza pani dyrektor ZSZ nr 1 pani Elżbieta Kirchner, matematyki- największa "piła" w szkole, profesor Stypińska i dziś wiem, że to dzięki niej przysiadłem fałdów i dostałem się potem na UAM wydział matematyki... Atmosfera w naszej szkole była boska-już choćby dlatego, że dziewczyn było cztery razy tyle co nas, chłopaków. Był i szkolny, płomienny romans, i wspólne fajne przeżycia, wyjazdy, rajdy. Mieliśmy niezapomniane praktyki zawodowe -to był naprawdę miesiąc wyjęty z życia, a spędzony w poznańskiej Wiepofamie przy maszynach do obróbki skrawania- bo to był mój kierunek zawodowy. Pamiętam, że codziennie rano o piątej był pobudka, o szóstej stawialiśmy się w firmie, ubieraliśmy  w niekoniecznie kolorową i markową odzież roboczą  i startowaliśmy do pracy. Ten miesiąc dał mi inne spojrzenie na życie, na rzeczywistość, nauczył pokory, doceniania tego, co mam. Maturę zdałem dobrze, choć do Poznania wróciłem zaledwie na jeden dzień przed egzaminami- byłem przedtem na ważnym zgrupowaniu sportowym... Muszę powiedzieć, że nikt nigdy w szkole nie robił mi problemów z powodu moich treningów, nikt nie rzucał kłód pod nogi. Ze mną w klasie był też Krzysiu Kotorowski, piłkarz "Lecha Poznań"- on już także intensywnie biegał wtedy za piłką i nie miał z tym problemów w szkole. Ale też obaj nie "zarywaliśmy" szkoły dla sportu. Trzeba się było uczyć, więc się uczyliśmy- i tyle.

Co dziś, po latach, powiedziałbym rodzicom, wybierającym wraz z dziećmi szkołę po gimnazjum? Że wypuściliśmy na polski rynek mnóstwo magistrów, którzy nie wiedzą, co mają ze sobą począć, gdzie i jakiej szukać pracy. A zawodowiec to zawodowiec. Jest hydraulikiem, fotografem, mechanikiem samochodowym- nieważne, ale ma fach w ręku. A co za tym idzie- ma zatrudnienie i pieniądze. A przy tym- jak pokazuje chociażby moja historia- nie ma zamkniętej drogi do dalszego kształcenia. Ukończyłem studia, robię, to, co robię, mam przy tym czas na wolontariat- jestem Ambasadorem Szlachetnej Paczki, zajmuję się mnóstwem spraw. A karierę zaczynałem od liceum zawodowego tak? No- to ludzie, patrzcie i się uczcie. Ja mówię głośno i bez zahamowań: Szacun dla zawodowców!