Rowerem przez Rezerwat Meteoryt Morasko

Rezerwat znajduje się na północnym krańcu Poznania. Przy pętli tramwajowej na osiedlu Jana III Sobieskiego ścieżki dla cyklistów rozdzielają się. Jedna prowadzi na kampus uniwersytecki, a druga - do rezerwatu. Jedziemy, rzecz jasna, tą drugą. Jest ona oznaczona na żółto oraz symbolem roweru na białym tle. Początkowo szlak wiedzie gruntową, utwardzoną ulicą Deszczową, następnie przecina ruchliwą ulicę Morasko i dociera do skraju rezerwatu. Ścieżka prowadzi cały czas lekko pod górę. Nic dziwnego, bo wiedzie przecież w kierunku najwyższego wzniesienia na terenie Poznania - Góry Moraskiej (154 m n.p.m.).

Teren wzdłuż ścieżki dydaktycznej to niezwykłe miejsce wielkiej katastrofy sprzed 5-6 tysięcy lat - upadku meteorytu! Na Morasku odnaleziono w sumie ponad 400 kilogramów meteorytów (100 kilogramów zaginęło w niejasnych okolicznościach). I dlatego poznańskie kratery są unikatowym obiektem nie tylko w skali kraju, ale również Europy i świata! Wprawdzie na całym naszym globie podobnych miejsc odnaleziono 150, ale w Europie tylko dwa - na estońskiej wyspie Saaremaa (dawniej zwanej Ozylią) nieopodal Zatoki Fińskiej i w Poznaniu! Co konkretnie spadło na Morasko? Bryła o średnicy mniej więcej 38 metrów, która pędziła z prędkością 20 kilometrów na sekundę. Pochodziła prawdopodobnie z roju Perseidów, które co roku znajdują się na trasie kolizyjnej z Ziemią w drugiej połowie sierpnia. Rój ten, jeden z najbardziej regularnych, związany jest z kometą Swift-Tuttle. Jego nazwa pochodzi stąd, że podczas obserwacji wydaje się, jakby meteoryty przylatywały z gwiazdozbioru Perseusza. Większość potężnej bryły lecącej z kosmosu, wyparowała w czasie zetknięcia się z atmosferą, ale 7 tysięcy ton dotarło do Ziemi, rozpadając się na liczne fragmenty. Największy z nich o masie 4,5 tysięcy ton wbił się w grunt z prędkością 500 metrów na sekundę, wywołując potężną eksplozję. Tak powstał krater o średnicy blisko 100 metrów. Sześć mniejszych kawałków wybiło kolejne kratery, które z czasem wypełniły się wodą.

Naukowcy odnaleźli osiem zagłębień. Jedno z nich znajduje się po przeciwnej stronie wsi, jest bardzo zniszczone przez uprawę ziemi, więc trudno je zbadać. Pierwszym zachowanym fragmentem meteorytu był ten o masie 78 kilogramów, składowany w Zakładzie Biologii Rolnej i Leśnej Polskiej Akademii Nauk. W 2006 roku znaleziono 164-kilogramowy odłamek (tyle ważył już po usunięciu zanieczyszczeń!). Jest żelazo- -niklowy, zawiera niewielką ilość krzemianów niewystępujących w ogóle na Ziemi. Stąd pewny wniosek, że jest przybyszem z kosmosu. Jednak największy kawałek kosmicznego "gościa" został znaleziony w 2012 roku. Przed oczyszczeniem z tzw. zwietrzeliny ważył aż 300 kilogramów, a jego obwód w najszerszym miejscu przekraczał 2 metry. Po usunięciu zwietrzeliny waży ciut mniej, bo 261 kilogramów, ale i tak może poszczycić się tytułem największego kosmicznego znaleziska w Polsce.