Piława, Gwda i.... śmigłowce oraz elektrownie wodne.cz.2

Winiarskie rodziny na Gwdzie

Uczestnicy spływu - grafika artykułu
Uczetnicy spływu

W sierpniu grupa winiarskich rodzin przepłynęła rzekę Gwdę. Spływ rozpoczął się w miejscowości Gwda Wielka. Uroki pierwszego odcinka mogła podziwiać przede wszystkim słabsza i piękniejsza część uczestników tej wyprawy czyli panie i dzieci. Szybki, meandrujący ostrymi zakolami  nurt i brak przeszkód na rzece, pozwalały na chwile zadumy na pięknem stworzonego świata. Późnym popołudniem obok elektrowni w Lubnicy rozbito obóz. Elektrownie wodne są charakterystyczne dla rzeki Gwdy. Na żadnej innej rzece przepłyniętej do tej pory nie natrafiliśmy na tyle elektrowni wodnych. Wiązało się to z uciążliwymi przenoskami kajaków. Na polu biwakowym dużą atrakcją dla najmłodszych  były naczepy z wojskowych samochodów radiolokacyjnych. Następnego dnia spływ prowadził wzdłuż rezerwatu  "Dolina Gwdy". Nocleg  na dobrze wyposażonym polu biwakowym w Lędyczku. Kolejny etap spływu wiódł przez jezioro Podgaje i zalew Jastrowski. Zaporowe jezioro Podgaje zajmuje 120 ha, ma 8,4 km długości. Może przyjąć 3,5 mln m3 wody. Wysokość spiętrzenia tego retencyjnego zbiornika utworzonego w 1930 r. wynosi 9,3m. Przepłynięcie zalewu Jastrowskiego wymagało wytężonej pracy mięśni rąk, szczególnie wtedy, gdy trzeba było płynąc pod wiatr. Nagrodą było małe, ładnie położone w lesie pole biwakowe i smaczny posiłek. Ostatniego dnia, rzeka płynęła uroczym odcinkiem, przemykając pod pochylonym, nie do końca wysadzonym w 1945 roku przez Niemców, mostem kolejowym. Przepłynięciu retencyjnego Jeziora Ptuszowskiego, towarzyszy ostatnia już przenoska kajaków. Spływ kończymy przed zaporą w Tarnowskim Młynie, obok XIX wiecznej fabryki tektury.

Piława i Gwda, dwie rzeki pojezierza drawskiego, leżące tak nie daleko od siebie, a takie różne, zachwycają swoim pięknem i zachęcają do powrotu w kolejnych latach.

Należy wspomnieć, że wyprawy doszły do skutku dzięki wsparciu finansowemu Wydziału Kultury Fizycznej i Sportu  UM Poznania.Robert Kołaczyk