Jan Komasa: Czerwiec'56 to dla mnie lekcja odwagi i demokracji

60 lat temu robotnicy wyszli walczyć o chleb czy o wolność?
Jan Komasa: Zawsze w przypadku protestów jest też tak, że ludzie się wstydzą, myślą o tym, że nie chcą ginąć, wiedzą, że mają rodziny, dzieci, mają dla kogo żyć. A rządzący, którzy się nie liczą ze swoimi obywatelami wykorzystują ten konformizm. Zawsze w przypadku rewolucji brak chleba jest argumentem, ale zawsze też ten bunt przeradza się w coś więcej. Poznaniacy wyszli wtedy na ulice z poczucia braku przyzwoitości, braku wolności , braku wolności wypowiedzi! To jest wspólne dla Powstania Warszawskiego, Czerwca 56' i ruchu Solidarność.
Co jeszcze można opowiedzieć ludziom o Czerwcu 56 roku?
Jan Komasa: Historia wydarzeń czerwca 1956 roku to nie jest historia zamknięta w ramach kilkusettysięcznego, sprawnie działającego miasta. To jest ludzka, uniwersalna historia. Ja na placu Mickiewicza pokażę historię o potrzebie wolności, niezależności. Nawet jeśli to brzmi patetycznie, to takie potrzeby mamy każdego dnia. Czujemy to w różnych momentach swojego życia. Chcę, żeby widzowie przejrzeli się w mojej opowieści i zobaczyli w niej swoje życie na nowo. Dla mnie lekcja, jaką daje mi to, co się stało w czerwcu 1956 roku w Poznaniu, to lekcja odwagi, tego, że trzeba stawać i walczyć o swoje prawa. To lekcja tego, że trzeba szanować innych, którzy walczą o swoje prawa, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. To jest lekcja demokracji!
Mieszkał Pan kilka lat w Poznaniu, w dzieciństwie, z rodzicami. To ma jakiś wpływ na kształt widowiska? Na to, że przyjął Pan propozycje jego wymyślenia, reżyserowania?
Jan Komasa: Byłem dzieckiem, jechałem z mamą samochodem. Daleko były krzyże na placu Mickiewicza. Zobaczyłem niebieską polewaczkę. Jej kierowca trąbił i rozganiał ludzi. Ja mówię: Mamo, gdzie jadą? A mama: będą ich bić i polewać... To była końcówka komunizmu. Pamiętam wtedy swój strach. Teraz wiem, że to był schyłek aparatu, państwa i społeczeństwa, którzy popierali tamten system. Potem się przeprowadziliśmy do Warszawy.
Tak, Poznań to moje miasto, tu się urodziłem i mieszkałem z rodzicami 6 lat. Tu mam przyjaciół, tu mieszka moje rodzeństwo, tu są nasze matki i ojcowie chrzestni. Moje bycie w Poznaniu to bycie w kranie marzeń. Ja po prostu jestem wewnętrznie przekonany, że to jest dobry temat. Ale nie potrzebuję żadnych racjonalnych powodów, żeby pracować nad takim tematem.
To co zobaczymy na placu Mickiewicza? Jaka będzie "Ksenofonia. Symfonia dla Innego" ?
Jan Komasa: Młodzi ludzie z różnych krajów zatańczą dla nas rewolucję! Chcę, żeby poprzez ciało, ruch, muzykę na żywo pokazać, jak w człowieku rodzi się bunt! Co się dzieje w nas, kiedy dojrzewamy do momentu, kiedy wychodzimy na ulice, kiedy się buntujemy! Chcę powiedzieć ludziom, żeby nie byli w życiu zachowawczy, żeby byli odważni.
Tomasz Lisiecki/biuro prasowe
Informacje o spektaklu:
http://malta-festival.pl/pl/festival/news/jan-komasa-rezyseruje-multimedialne-widowisko-ksenofonia
Zobacz również

Remont węzła AWF

Powstała książka o historii poznańskiego Ratusza

Z poznańskiego szpitala prosto do Afryki
