Jak wybrać szkołę ponadgimnazjalną? Czym się kierować? Na co zwrócić uwagę? Na te i wszystkie inne pytania związane z wyborem dalszej drogi kształcenia odpowiadać będą miejscy urzędnicy oraz doradcy zawodowi podczas Targów Edukacyjnych oraz Areny Zawodowców, które odbędą się już w najbliższy weekend.
Do wyboru szkół kształcących w kierunku konkretnego zawodu przekonywać będą prawdziwi zawodowcy, tacy jak Andrzej Bystry, szef znanej w całym kraju firmy wyrabiającej i sprzedającej własne wyroby wędliniarskie. Sam - jak zaznacza - jest najlepszym dowodem na to, że po szkole zawodowej można odnieść biznesowy sukces.
- Zdecydował przypadek. W gminnej spółdzielni było miejsce dla ucznia na rzeźnika, więc się zdecydowałem. Szkołę zawodową skończyłem w Wągrowcu. W wakacje pracowałem za darmo. Najpierw było: wynieś, przynieś, pozamiataj, ale potem rozpoczęła się prawdziwa nauka fachu - opowiada Andrzej Bystry - Czasy były wtedy inne, ubój zwierząt wyglądał inaczej. Wędliny robiło się inaczej. Pamiętam tamte smaki, zapachy. Pamiętam też kiełbasę jałowcową, opiekaną na ogniu, myśliwską. Kiedy tworzyłem wyroby Mistrza Andrzeja, z których jestem najbardziej dumny, to właśnie te wspomnienia miałem w głowie - wspomina.
Dzisiaj na śniadanie Andrzej Bystry, właściciel 64 sklepów z wyrobami wędliniarskimi, znawca i twórca pysznych kiełbas i szynek, je bułkę z jajkiem i serem.
- Odchudzam się - mówi - Ale gdy nie jestem na diecie, nigdy nie brakuje w moim menu wyrobów "Od Bystrego".
Andrzej Bystry firmę budował od podstaw. Jako pierwszy w gminie jeździł po okolicznych mieszkańcach i skupował żywiec. Sam robił wyroby: szynki, kiełbasy, kaszanki. Sprzedawał je, a z zaoszczędzonych pieniędzy postawił pierwszy zakład wytwórczy.
- To był sukces, choć maszyny miałem wtedy prymitywne, takie, jakie były dostępne na rynku. Maszynka do mielenia mięsa i szpryca, nadziewarka. Oto, jak zaczynałem. Miałem jednak siłę woli, chęć rozwijania się, tworzenia swojego imperium, w końcu nazwisko obliguje - uśmiecha się Andrzej Bystry - Powstał pierwszy sklep wędliniarski w Swarzędzu, zacząłem mieć renomę. Moje wyroby były i są smaczne i niepowtarzalne. Cieszą się uznaniem, a wszystko dlatego, że w szkole zawodowej miałem okazję uczyć się od prawdziwych fachmanów.
Przedsiębiorca wędliniarski martwi się, że dzisiaj nie ma chętnych do klas o profilu rzeźnicko- wędliniarskim. Nie rozumie, dlaczego. Zapewnia, że każdy, kto ukończy klasę w szkole zawodowej o tym charakterze, dostanie u niego pracę. A przecież taki jest cel młodych ludzi, żeby po szkole znaleźć zatrudnienie. Praca w przetwórstwie mięsnym nie jest lekka, w dodatku pracuje się na akord. Za to w warunkach sterylnych, jak w szpitalu. Jest czysto i bezpiecznie. Sukces jest w zasięgu każdego, ale wymaga dużej pracowitości i determinacji.
- Dziś jeżdżę błękitnym Bentleyem, mam bardzo udane życie, firma idzie z pokolenia na pokolenie. Robię to, co lubię. Gdybym mógł cofnąć czas, podjąłbym taką samą decyzję w sprawie wyboru szkoły i przyszłości. W zawodówce trzeba wykazać się trochę pracowitością, zaciętością, a chleb będzie na pewno. I to z masłem, a najlepiej jeszcze z szynką. "Od Bystrego" oczywiście - dodaje na koniec pan Andrzej.
Aleksandra Miedziejko/Magda Wanowska
Zobacz również

Remont węzła AWF

Tysiące tulipanów na tysiąclecie koronacji

Bezpłatna sterylizacja i kastracja zwierząt
