Piotr Draniczarek: najtrudniej opanować emocje

Pracuje w straży miejskiej od 23 lat, na Dębcu i uważa, że to wspaniała dzielnica. Zdecydowanie więcej mandatów wręcza za brak porządku niż wykroczenia drogowe. Nagrody są oznaką, że zwierzchnicy docenili wysiłek, który wkłada w swój codzienny trud. Piotr Draniczarek, strażnik z Dębca, został Najlepszym Strażnikiem 2016.

Piotr Draniczarek - grafika artykułu
Piotr Draniczarek

- Pracuje Pan na Dębcu, a to Referat Wilda. Tę dzielnicę powszechnie uważa się za trudną. Zgodzi się Pan z tą opinią?

- Na samym początku, gdy dostałem ten przydział, zastanawiałem się, czy się nie przenieść. Ale ostatecznie zdecydowałem, że nie będę tego robić i dobrze się stało. Dziś uważam, że przenosiny byłyby błędem. Moim rejonem jest Dębiec, zielony Dębiec. Są tam i osiedla bloków, i domy jednorodzinne, problemy mieszkańców też są bardzo różne, ale udaje się je szybko rozwiązać. Myślę, że to zależy od relacji administracji i mieszkańców, która tu wydają się lepsze niż w innych dzielnicach. Ten rejon mi bardzo odpowiada, powiedziałbym, że spełnia moje potrzeby realizacji. Pracowałem wcześniej w innych dzielnicach, na przykład na Grunwaldzie, ale na Dębcu pracuje mi się najlepiej.

- Czy odległość od centrum nie stwarza problemów? Dębiec to peryferyjna dzielnica.

- Ależ skąd. Bez problemów i szybko można tam dojechać, także miejską komunikacją. Znacznie gorzej było, gdy Referat Wilda mieścił się na Nowym Mieście, wtedy dojazd był problemem, bo wydłużał interwencję. Mieszkańcy nie byli tym zachwyceni. Teraz, gdy jesteśmy już na miejscu, staliśmy się bardziej dostępni, bardziej otwarci. To wpływa na naszą opinię: mieszkańcy mogą do nas łatwiej i szybciej dotrzeć, więc też i postrzegają nas coraz lepiej.

- Co jest dla Pana największym problemem w pracy strażnika?

- Opanowanie w sytuacjach, w których dominują emocje. Gdy na przykład podczas interwencji ktoś zachowuje się agresywnie, chamsko, sypie wyzwiskami, a ja muszę zachować spokój i opanowanie, nie jest mi łatwo. Gdy trzeba udzielić pomocy osobie, która jej potrzebuje, wówczas też należy się przełamać, wyłączyć emocje, podejść do sprawy chłodno i spokojnie - profesjonalnie. To nie jest dla mnie łatwe.

- A co lubi Pan w swojej pracy?

- To, że coraz więcej poznaniaków zgłasza się do nas, bo gdy widzą efekty interwencji, nabierają zaufania. Wszystkie sprawy, które udaje się pomyślnie rozwikłać. No i takie dni jak dzisiejszy - on jest z pewnością bardzo miły.

Lilia Łada/biuro prasowe