Yanina śpiewa Klenczona

Koncert przypominający twórczość Krzysztofa Klenczona da w Blue Note Janusz Yanina Iwański. Zabrzmią też autorskie kompozycje Iwańskiego - znakomitego gitarzysty i utalentowanego wokalisty.

. - grafika artykułu
Fot. materiały prasowe

"Muzyka jest darem. Słuchanie jej nie jest trudne, a jedyne wymagania jakie stawia to: poświęcić jej czas (...)  i otworzyć na to, co niesie jej źródło. Muzyka jest jak słowo i jak fala, która przemawia do nas językiem wszelakich doznań  - przypływa i odpływa, dotykając nas głęboko albo delikatnie" - pisał artysta na okładce swej płyty "Yanina Free Wave". Znakomity ten krążek, przynosił fascynującą, improwizowaną jazzową muzykę, będącą jednym z rozdziałów opowieści o pasji i zainteresowaniach Janusza Iwańskiego. W czwartkowy wieczór w Blue Note zagra on całkiem inną, choć pewnie równie interesująca muzykę.

Niepokorny klasyk

Chciałoby się napisać: "kim był Krzysztof Klenczon nie trzeba przypominać", ale rzecz chyba nie jest już tak oczywista. W pogoni za nowościami zapominamy bowiem często  o całkiem niedawnych herosach. Był więc Klenczon postacią - choć to słowo nie było wówczas modne - kultową. Artystą z kręgu polskiego rocka czy big beatu, który z jednej strony miał dar pisania ujmująco melodyjnych, przebojowych piosenek, z drugiej - był niespokojnym duchem i niepokornym charakterem. Potrafił śpiewać z charakterystyczną chrypką, na pograniczu krzyku. W nagraniach Czerwonych Gitar, jeszcze z lat sześćdziesiątych, jako jeden z pierwszych polskich muzyków używał tak silnie wzmocnionej gitary, lubił energiczne, mocne, rockowe riffy.  

Przemknął przez skład Niebiesko-Czarnych, by w pełni swój talent rozwinąć we wspomnianych Czerwonych Gitarach. To dla nich napisał m.in. muzykę do takich hitów jak  "Nikt nam nie weźmie młodości", "Szukam tamtej wiosny", "Historia jednej znajomości", "Kwiaty we włosach" czy "Gdy kiedyś znów zawołam cię". Po kilku latach olbrzymich sukcesów opuścił zespół, szukając własnej, bardziej osobistej i bardziej rockowej muzycznej ścieżki. Znalazł ją powołując do życia nie dość cenione dziś Trzy Korony - zespół, który potrafił bawić się dość naiwną big beatową formułą, ale umiał też przekonująco czy porywająco zagrać muzykę z kręgu niemal hard rocka czy rockowej psychodelii. Największą popularność z tego okresu przyniosły mu piosenki "Port" i "10 w skali Beauforta", ale powstały wówczas i tak niezwykłe utwory jak "Nie przejdziemy do historii", "Coś" czy "Retrospekcja". Realia muzycznego rynku PRLu skłoniły artystę do wyjazdu w 1973 do Stanów Zjednoczonych. Tam, za oceanem, zmarł w 1981 roku na skutek wypadku samochodowego. Co jakiś czas pojawiają się płyty przypominające jego oryginalną twórczość. Wspaniale jednak, że tacy artyści jak Iwański decydują się na sceniczną prezentację piosenek Klenczona.

Niezależne ścieżki

Yanina to postać od lat doskonale znana na polskich scenach muzycznych. Ten wrażliwy i niebanalny artysta, już w latach osiemdziesiątych należał do czołówki twórców budujących oblicze sceny off-jazzowej. Kolejne lata to niezliczona ilość projektów artystycznych i współpraca m.in. z Włodzimierzem Kiniorskim, Stanisławem Soyką,  Maanamem, Markiem Jackowskim.

Tym najbardziej symbolicznym i do dziś chyba najważniejszym zespołem był dla niego Tie Break. To grupa do teraz (choć bardzo rzadko) koncertująca, będąca prawdziwym symbolem  niezależnego, niepokornego polskiego jazzu. To jej działalność stała się w latach 80. impulsem do pojawienia się wielu innych grup kręgu tzw. young power - na rynku ukazał się właśnie sensacyjny siedmiopłytowy zbiór wszystkich nagrań Tie Breaku. Artyści łączyli w swej twórczości miłość do jazzu z rockową ekspresją, punkowym duchem, twórczym zasłuchaniem w muzykę świata. "Siostrzanymi" zespołami Tie Breaku były też zespoły Svora, w którym muzycy spotkali się ze Stanisławem Soyką oraz avant-rockowy Woo Boo Doo.

Yanina był też m.in. w składzie, grywającej w latach  80., kilkunastoosobowej  orkiestry Free Cooperation. Wspólnie z legendarnym saksofonistą Włodzimierzem Kiniorskim znalazł się też w składzie zespołu Stan d'Art. W końcu lat 90. gitarzysta założył  grupę KaPeLa Yanina, z którą wydał dwie interesujące płyty. Yanina Free Wave to naturalna kontynuacja tamtych poszukiwań. Artysta pojawiał się też  w składach innych zespołów, choćby Virtual Jazz Reality czy Drum Freaks.

Wielkie podzielenie

Mimo kultowości Tie Breaku i uznania dla innych dokonań z pogranicza alternatywy, sukces do Yaniny przyszedł, gdy ten ostatni powrócił do współpracy z Soyką. Jako duet zjeździli Polskę wzdłuż i wszerz, budząc entuzjazm w klubach studenckich i nobliwych, filharmonicznych salach. Ukoronowaniem tegoż sukcesu były z jednej strony tak udane płyty duetu jak "In Concert", "Acoustic" czy "Neopositive", z drugiej wspólne koncerty i świetna płyta Soyki z całym Tie Breakiem.

W połowie lat 90. Iwański nagrał bardzo udaną autorską piosenkową płytę "Portret wewnętrzny". To na niej znalazł się jego największy hit "Wielkie podzielenie", ale też inne udane piosenki jak "Idę, hop" czy "Tak brakuje nam" oraz korzystające z poezji Haliny Poświatowskiej liryczne "Powiedziałem" i "Więc jesteś". W roku 2003 Yanina został zaproszony do składu grupy Maanam i grał w nim do końca działalności zespołu w roku 2008. Po rozpadzie Maanamu, Iwański wspólnie z Markiem Jackowskim założył zespół The Goodboys, który swą jedyną płytę wydał w roku 2010.

Na początku ubiegłej dekady artysta był też współzałożycielem radiowej audycji "Muzyczne dary" - listy przebojów muzyki chrześcijańskiej, która jest dziś emitowana w wielu lokalnych stacjach radiowych.

Co usłyszymy podczas czwartkowego koncertu? Jak głosi zapowiedź będą to m.in. "Port", "10 w skali Beauforta"  czy "Kwiaty we włosach" autorstwa Klenczona, ale też własne piosenki Iwańskiego z "Wielkim podzieleniem" na czele.

Liderowi, w akustycznej konwencji, towarzyszyć będą: Dariusz Bafeltowski - gitary, mandolina, głos, Przemysław Pacan - cajon, instrumenty perkusyjne, głos oraz Agnieszka Diatri Kural - gitara basowa.

Tomasz Janas

  • Janusz Yanina Iwański: Projekt Klenczon. Retrospekcja
  • Blue Note
  • 12.03, g. 19.30
  • bilety 30 i 35 zł