Miejskie pszczoły, jak dbać o zapylacze w Poznaniu?

Gdy myślimy o pszczołach, najczęściej widzimy klasyczny ul, pracowite robotnice i złocisty miód - symbol lata. Tymczasem pszczoła miodna to tylko jedna z niemal 490 gatunków pszczół, które można spotkać w Polsce - i w samym Poznaniu. Reszta to tzw. dzikie pszczoły, które również żyją i pracują w naszym otoczeniu - na miejskich łąkach, w parkach, ogrodach i trawnikach między blokami.

Dzika pszczoła na kwitnącej roślinie. - grafika artykułu
Dzikie pszczoły są prawdziwymi bohaterami miejskich ogrodów, parków i balkonów, fot. EW

Pszczoła miodna - znana, lecz nie jedyna

Pszczoła miodna to gatunek udomowiony przez człowieka, podobnie jak krowy czy kury. Tworzy duże rodziny liczące nawet 30 tysięcy osobników, zarządzane przez matkę - królową, która za pomocą feromonów reguluje życie całego ula. Choć ceniona za produkcję miodu, nie jest jedynym zapylaczem w ekosystemie.

W ostatnich latach, w związku z intensyfikacją rolnictwa i chemizacją pół, ule zaczęto coraz częściej stawiać w miastach - także w Poznaniu - z troski o przetrwanie gatunku. W naszym mieście zarejestrowano już około 240 pasiek.

Dzicy zapylacze - niewidzialni bohaterowie miasta

Trzmiele, lepiarki, miesierki czy pszczoły murarki - to tylko niektóre z dzikich gatunków pszczół, które codziennie pracują na rzecz naszej bioróżnorodności. Są bardzie odporne na zmiany temperatury, często skuteczniejsze w zapylaniu niż pszczoła miodna, np. trzmiel potraci zapylić do 20 kwiatków koniczyny w ciągu minuty, podczas gdy pszczoła miodna średnio 13.

Co ważne - dzikie pszczoły są świetnie przystosowane do życia w miastach. Potrafią korzystać z miejskich przestrzeni zielonych, radzą sobie z hałasem, ruchem i zmieniającym się krajobrazem. Dlatego to właśnie im powinniśmy poświęcać coraz więcej uwagi.

Beewashing - kiedy dobre intencje mogą zaszkodzić

Wielu z nas widzi w miejskich pasiekach symbol ekologii. Również firmy, instytucje i stowarzyszenia chętnie inwestują w ule - nie tylko z troski o środowisko, ale i dla wizerunku czy marketingu (np. miód firmowy). To zjawisko określa się mianem beewashingu.

Niestety- zbyt duża liczba uli w miastach może prowadzić do wypierania dzikich zapylaczy. Pszczoły miodne, choć pożyteczne, konkurują z dzikimi o te same pożytki, czyli dostęp do kwitnących roślin. Przy braku odpowiedniej liczny kwiatów i roślin miododajnych, dzikie pszczoły mogą zostać zepchnięte na margines.

Co może zrobić miasto i mieszkańcy?

Poznań, jako miasto zrównoważonego rozwoju i świadomej zielonej transformacji podejmuje szereg działań na rzecz ochrony miejskiej bioróżnorodności:

  • tworzenie i pielęgnowanie łąk kwietnych
  • zachowanie dzikich terenów zielonych
  • edukacja ekologiczna  szkołach i dla mieszkańców
  • zachęcanie do budowania domków dla dzikich zapylaczy
  • promowanie działań, które wspierają dzikie pszczoły, nie tylko hodowlane.

Nasze pszczoły - nasza sprawa

Zamiast stawiać kolejne ule, skupmy się na tym, by tworzyć przyjazne środowisko dla wszystkich zapylaczy, także tych, które nie produkują miodu, ale zapewniają owocowanie drzew, bioróżnorodność i stabilność ekosystemów.  To właśnie dzikie pszczoły są prawdziwymi bohaterami miejskich ogrodów, parków i balkonów.

Jeśli chcemy zrobić coś w swoim otoczeniu, by wspomóc życie dzikich pszczół możemy zasiać kwiaty miododajne na balkonie, ustawić domek dla owadów albo zostawić choćby kawałek niedokoszonej łąki w ogródku.

Dowiedz się więcej na temat