W Poznaniu w okresie międzywojennym opinię najwytworniejszych miały bale w salach Bazaru (zwłaszcza reprezentacyjnej Sali Białej)

W latach 20. bardzo modne były bale kostiumowe. Do najbardziej znanych należały bale "z koncepcją scenograficzną" organizowane przez Szkołę Zdobniczą, oraz "Bal Seledynowy", przygotowany przez Wyższą Szkołę Handlową, zaliczany pod względem oprawy i rozmachu do największych imprez tego rodzaju w Poznaniu. Ważnym elementem balów były stroje, których komentowanie zajmowało dużo miejsca na łamach lokalnej prasy. Przestrzegano m.in. przed nadmierną ekstrawagancją i fantazją, gdyż balowa suknia mogła nie tylko dodać kobiecie blasku, ale i narazić ją na śmieszność. Istotną rolę odgrywały też kwestie finansowe - to właśnie w Poznaniu funkcjonowało powiedzenie: "Jeśli chcesz się przypodobać swojemu mężowi, włóż zeszłoroczną suknię". Duże zmiany obyczajowe nastąpiły w latach 30. - nadeszła epoka "dancingów", które skutecznie wypierały tradycyjne, szumne bale. Poznań upodobnił się wówczas do miast zachodnioeuropejskich. W lokalach dancingowych tańczono fokstrota i charlestona (modne tango uchodziło w Poznaniu za nieprzyzwoite). Do najbardziej ulubionych przez poznaniaków lokali dancingowych należał Palais de Dance, gdzie bawiono się do świtu. Popularne były także trwające do 4. rano dancingi w Cukierni Ziemiańskiej, przy której działał Kabaret Pawie Pióro. Poznanianki w latach 30. nadążały za europejską, głównie paryską modą. Najdroższe, wielkie kreacje balowe kupowano w Paryżu lub Londynie, a w Polsce - u Hersego w Warszawie, która reklamowała się jako "najlepsza polska wytwórnia mód damskich i męskich". Dobrej jakości dodatki można już było znaleźć w Poznaniu. Najczęściej zakupów dokonywano w Domu Towarowym Stanisława Kałamajskiego (zgodnie z reklamą "Kałamajski najlepszy"). W luksusową galanterię skórzaną (w tym m.in. karnawałowe małe, płaskie torebki) zaopatrywano się w firmie Stanisława Jaeschke przy pl. Wolności 10, a w biżuterię w firmach W.Szulca i W. Kruka.

sieci społecznościowe