OSTATNIA NOC STRACEŃCÓW

To była trudna noc, wilgoć ze ścian oblepiała skazańców, którzy kulili
się z przeszywającego zimna. Bednarczyk nie mógł zmrużyć oka, przez dręczące sumienie, którego nie ukoiło nawet pojednanie z Bogiem, bo wiedział, że to jego ostatnia noc. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że tuż za grubą, betonową ścianą jego towarzysz zbrodni spokojnie śpi.

O godzinie 3.41 do Warszawy przybył kat Braun. Z powodu pospiesznego wyjazdu do Sosnowca, gdzie miał wykonać następny wyrok, egzekucja została przełożona z godziny 6 o 15 minut wcześniej. Niedługo przed ustaloną godziną wykonania wyroku do celi Grelki wszedł policjant i poinformował go o odrzuceniu przez Prezydenta prośby udzielenia prawa łaski. Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, spuścił wzrok informując, że przyjął wiadomość i oczekuje na egzekucję. Choć Bednarczyk miał cichą nadzieję na ułaskawienie, decyzja Prezydenta była taka sama, od tej pory obaj skazani nie mogli już w żaden sposób uniknąć kary.

Na przygotowanej wcześniej szubienicy, wśród ciekawskich spojrzeń gapiów Bronisław Bednarczyk został stracony o godzinie 5.48. Całej procedurze przysłuchiwał się zza więziennych murów Grelka, który zawisł o 6.13.

Wśród budzącego się dnia zgasły dwa życia, za zbrodnię, której wielkopolska ziemia nie zapomni jeszcze przez wiele lat. A kiedy w powietrzu rozchodziły się drgania naprężonego sznura, zabrzmiały ostatnie słowa Bednarczyka spisane na pudełku po ciastkach, które dostał na ostatnie życzenie. Był to list do jego obrońcy, w którym dziękuje za troskę w ostatnich chwilach życia.

(Na podstawie informacji z "Dziennika Poznańskiego")

sieci społecznościowe